piątek, 29 marca 2013

Qui non laborat, non manducet

Zaczynamy ponownie od łaciny! W łacinie wszystko brzmi mądrze, a każdy chce tak brzmieć. Ja też chcę, ale nie zaczynamy od niej tylko i wyłącznie z tego powodu. Powodów jest wiele, ten najważniejszy jest taki, że po prostu lubię łacińskie cytaty i często je przeglądam. Co prawda za dużo ich nie pamiętam, ale ich polskich odpowiedników już trochę znam. Właściwie do dzisiejszego tematu pasowałyby co najmniej dwa cytaty, ale zachowam je sobie na przyszłe posty.

"Kto nie chce pracować, niech nie je" - wydaje mi się, że to do mnie wreszcie dotarło. Doszło do mnie, że poziomowo w szachach stoję w miejscu i ten stan nie zmieni się bez treningu. A stało się to właściwie z dnia na dzień. I tak zacząłem trenować, chociaż na razie dość nieporadnie i ogólnikowo, ale do łask wróciły "Agresywne szachy 2" Jacoba Aagarda, zadania na ChessTempo, a nawet przejrzałem kilka książek debiutowych.

Szachy są jednak brutalne, mianowicie nie pokażą postępu od razu. I tak oto gdy zacząłem trochę "ćwiczyć" to wyniki w turniejach spadły i zaczynam grać gorzej po serii dobrych występów w Otwartych Mistrzostwach Wrocławia w szachach klasycznych. Ale to może lepiej najpierw dostać mocno po dupie, aby potem spokojnie iść do góry. W treningu ważne jest aby eliminować swoje błędy, bo szachy według mnie promują zawodników zrównoważonych, czyli takich, którzy w każdej części partii są wstanie grać z mniej więcej taką samą siłą. Największą trudnością dla mnie jest to, że swoje błędy muszę wyłapywać sam, a w związku z moim krótkim stażem mogę to robić źle.

Doszedłem też do rewolucyjnych wniosków. Mianowicie postanowiłem skrócić długości postów tutaj, a to po to, żeby pojawiało się ich więcej, ale krótszych. Dlatego na teraz koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz