niedziela, 16 grudnia 2012

Bądźmy poważni

Dawno tutaj nie zaglądałem, czytelników raczej nie mam, bo wpisy tutaj pojawiają się jak paczki na poczcie - losowo. Raz jest ich więcej raz mniej, chociaż trzeba przyznać, że ostatnio jest ich mało. Spowodowane jest to tym, że mam trochę mało czasu na prowadzenie bloga, a dodatkowo mało tematów, które odważyłbym się poruszyć.

Na wasze nieszczęście w przedświątecznym okresie znalazłem właśnie czas by głosić moje denne teorie i opowiadać mało ciekawe historie. Zacznę od tego, że konkurencja upada, dodatkowo namaszcza ten nędzny blog jako kontynuacje. Szczerze to nie mam nawet pojęcia czym spowodowany jest ten upadek, ale  z pewnością wyjdzie na plus. Zamiast popisów słownych zobaczymy (mam nadzieję) grę praktyczną i popisy na szachownicy. Dojście do pierwszej kategorii nie będzie już tylko teoretycznym poradnikiem opartym na bujnej wyobraźni, zostanie poparty praktycznym doświadczeniem. Konkurencja jednak nie odchodzi w milczeniu, a wręcz przeciwnie, zamierza krytycznym okiem spojrzeć na mnie, moje teorie i mojego bloga. Z całych sił życzę powodzenia, bo patrząc na częstotliwość wpisów tutaj to będzie niezła katorga oczekiwać na nowe posty.

Krytyka już się zaczęła, zarzucono mi niepoważne podejście, nie mówiąc już o wyznaczeniu granicy, do której dojdę. I jest w tym trochę racji, bo przecież ja nie jestem poważnym zawodnikiem. Jak można mówić o poważnym podejściu kogoś, kto nie trenuje. To tak jak mówić, że piłkarze w Ekstraklasie mają napięty terminarz. A nie trenuje, bo nie mam motywacji i czasu. Nie będę się jednak nad tym rozwodził, bo o czym tu gadać - nie chce to nie trenuję. 

Skoro nie ma treningu, to nie ma postępu, ale to nie nowość bowiem od listopada 2011 roku postępów nie robię systematycznie krocząc do tyłu. Dużo jednak gram, postawiłem na grę praktyczną. Od czasu przeprowadzki do Wrocławia zagrałem więcej partii niż dotychczas w całym życiu. Niemal wszystkie z silnymi zawodnikami. 

Odrzuciłem jednak grę w Internecie partii o długości powyżej 5 minut na zawodnika, a jak je gram to nie traktuję ich poważnie. Dla mnie poważnych szachów w Internecie teraz nie ma i to jest pierwszy objaw mojej przemiany. Teraz z szachowej pustyni przeniosłem się na oazę i Internet przestał być moją jedyną szansą na grę, a zdecydowanie wolę grać poza nim. Szachy to nie tylko figury, to także dwóch zawodników siedzących naprzeciwko siebie, to rywalizacja, której pełni nie da się zaznać w Internetowych partiach.

Na koniec wróćmy do tytułu. Poważny zawodnik to taki, który nie ma słabszych i lepszych dni, nie tłumaczy się także w ten sposób. Wszystkie partie traktuje jako co najmniej walkę o życie, zarówno te grane w Internecie jak i przy drewnianej tudzież kartonowej szachownicy. Trenuje, a co więcej robi to regularnie, konsekwentnie pracując nad sobą, eliminując błędy czy niedoskonałości. 

Jeżeli tak wygląda poważny zawodnik, to "bądźmy poważni" - ja takim nie jestem.