poniedziałek, 22 października 2012

Głupiec wśród geniuszy

"Zawsze powtarzam - mnie są potrzebne mądre szachy, a nie głupie" - tak, to kolejny wpis, który rozpocznę cytatem, tym razem cytat z filmu "Planeta Kirsana". (reż. Magdalena Pięta) Jest on jak najbardziej słuszny, bo mnie faktycznie potrzebne są tylko takie szachy, ale... ja umiem grać tylko w głupie.

Można powiedzieć, że wraz ze zmianą miejsca zamieszkania zostałem wrzucony na szachowy ocean - bezpośrednio na głęboką wodę i okazuje się, że ledwo umiem pływać. Właściwie to tylko utrzymuję się na wodzie, a z tygodnia na tydzień coraz mniej mnie zostaje na powierzchni. Czas skończyć z porównaniami!

Czas to powiedzieć wprost - gram tragicznie. Nie dość, że wolno to i niedokładnie. Nie mam stabilizacji w grze, a właściwie im mniej czasu tym bardziej siła gry spada - co ciekawe niezależnie czy to końcówka, czy jeszcze gra środkowa. Plus jest oczywiście taki, że gram regularnie w 3D z silnymi przeciwnikami. Co prawda zderzam się jak maluch z ciężarówką, ale przyjdzie kiedyś taki czas gdy będę jeździł czołgiem. Miałem skończyć z porównaniami, ale chyba nie dam rady.

Ta gra z pewnością kiedyś zaprocentuje, pytanie tylko kiedy to nastąpi. Mam nieodparte wrażenie, że szybko to nie nastąpi, ponieważ mam mało czasu na jakikolwiek szachowy trening, czy nawet grę poza tymi turniejami. Nawet nie gram internetowych blitzów co można rozumieć jako progres lub regres. Może gdybym je grał to byłbym w stanie nieco szybciej wykonywać ruchy. Do mnie po prostu nie dociera, że P15' to nie są szachy klasyczne, a 3' do 10' to w 90% przegrana mimo pozycji. W teorii to wiem, w praktyce jeszcze nie.

Wracając na zakończenie do tytułu tego wpisu - tak, jestem głupcem wśród geniuszy, albowiem wcześniej byłem geniuszem wśród głupców. Jeżeli brać pod uwagę samopoczucie to lepiej czułem się jako geniusz, ale myśląc pod kątem szachowego rozwoju rozsądek nakazuje mi wybrać drugą opcję.