czwartek, 28 lutego 2013

Reanimacja

Kartezjusz mawiał "cogito ergo sum" co oznacza nic innego jak myślę, więc jestem. Co prawda nie jestem Kartezjusz, ale znów tu jestem i mam parę przemyśleń. Długo nie pisałem, ale w moim szachowym życiu działo się sporo, głównie za sprawą turniejów. Zagrałem sobie dwa tempem klasycznym i kilka tempem szybkim. Wobec tego pisanie bloga odstawiłem na boczny tor i nie będę się okłamywał, że to nadrobię. Statystyka jest nieubłagana, tutaj posty pojawiają się mniej więcej co miesiąc.

Zwykle po wstępie przechodziłem do tego co tam na turnieju było, ale gdzieś wyczytałem, że w tym blogu obowiązuje pewien schemat breloczkowego posta. Tak więc wyłamiemy się ze schematu i napiszemy... co tam na turnieju było. Turnieje poszły dobrze, przynajmniej według mnie, bo są tacy co twierdzą inaczej. Przybyłem, pograłem i udało się rozegrać kilka dobrych partii, kilka średnich partii i trzy partie kompletnie do dupy w tym jedna wygrana. Udało się też wygrać książkę, którą o dziwo przeczytałem, może dlatego, że ma 120 stron. Zwie się "Kombinacje szachowe według Tarrasha" i można ją polecić jak pisze autor dla graczy do II kategorii, tak więc gracze do II kategorii - polecam.

Skoro przeczytałem książkę to można pokusić się o stwierdzenie, że coś tam trenuję, ale to byłoby nadużycie. Wciąż jestem mało poważny i wciąż mój trening to klepanie blitza i od czasu do czasu turniej szachów szybkich, które czasem wychodzą dobrze, a czasem źle. Jednym słowem mój plan treningowy nie zmienił się w ani jednej kwestii. Tak sobie tkwię w złym planie, ale jak mówił Capablanka - lepszy zły plan od żadnego, czyż nie?

Stałem się jednak wielkim fanem rankingów internetowych, które dla wielu graczy są jakimś tam wyznacznikiem siły gry. Oczywiście względem danego serwera. Ja jednak uważam iż nie należy po nich oceniać zawodników, bo bardzo łatwo jest je nabijać. Dla przykładu na FICS mam ranking wyższy od bardzo wielu zawodników, którzy w bezpośrednim starciu ograliby mnie jak dziecko. Straciłem też motywację do grania partii klasycznych w Internecie (ale to już było..), ale na przekór temu postanowiłem rozegrać sezon w Team League - a tak dla treningu, który może w końcu kiedyś zacznę. Partia klasyczna na ekranie monitora nie jest dla mnie tym, czym partia twarzą w twarz, po prostu nie ma tego "czegoś".

Chciałbym się odnieść do jeszcze jednej, bardzo ważnej rzeczy. Mianowicie słyszałem pogłoski, a nawet wiem kto je głosi, o tym, że na moim blogu będą pojawiać się wysokiej klasy materiały szkoleniowe i pokaże wszystkim jak powinno się takie coś robić. Otóż rozważam opcję wrzucenia co jakiś czas jakiegoś diagramu, głównie przedstawiającego moją głupotę, ale  wysokiej klasy to tutaj nie ma, nie było i nie będzie.