czwartek, 16 lutego 2012

Bartel wygrywa Aerofłot 2012!

No proszę, historyczny sukces polskich szachów, pisze o nim nawet Eurosport, może doczekamy się informacji w polskich telewizjach. A kto tego dokonał? Mateusz Bartel - aktualny mistrz Polski człowiek grywający regularnie podobno niepoprawną obronę holenderską oraz "bojowe" szachy grając na skraju poprawności i zawsze na wygraną. Osobiście myślałem, że do Bartla nigdy się nie przekonam, a to dlatego, że z gry na skraju poprawności niewiele wynikało i był czymś pomiędzy Świerczem a Wojtaszkiem. Od teraz jednak będę wiernym kibicem Mateusza i bacznie przeglądał jego partie.

Styl wygranej w tym turnieju jak dla mnie można ocenić bardzo wysoko. "Zminiaturyzowanie" Fabiano Caruany - 8 zawodnika pod względem rankingu ELO na świecie to klasa światowa. Poniżej wstawiam wam sławną już na całym świecie miniaturkę.

sobota, 11 lutego 2012

Blitz - 3 minutowy nałóg

Blitz - najbardziej widowiskowa forma szachów. To ona obudziła we mnie zainteresowanie tą grą, a teraz stała się moim "nałogiem", od którego chociaż się staram nie mogę się uwolnić. Nałóg jak każdy inny jest groźny lub jak kto woli szkodliwy. Duża ilość granych blitzów o ile nie odbija się na sile mojej gry (przynajmniej tak myślę) to powoduje straty - czasowe. Partia blitza trwa bowiem około 5-6min, a skoro rozgrywam ich około 10-15 dziennie, to około godziny przeznaczam na blitza. Skoro spędzam ten czas na graniu w szachy to chyba wszystko powinno być dobrze...

Problemem jest jednak to, że często gram bezcelowo, od tak nie mam co robić to zagram. Przez to ilość wyraźnie dominuje nad jakością rozgrywanych partii, a co za tym idzie po prostu stoję w miejscu. Skoro tak, to czemu dalej gram te blitzy? Blitz ma jedną podstawową zaletę - jest krótki i nie zależy nam na jego wyniki. Dzięki temu mogę go grać o każdej porze dnia nie obawiając się tego, że zaraz ktoś mi przerwie. (spokój w moim domu można osiągnąć dopiero od godziny 19:00) Tym oto sposobem swoją grę w szachy wypełniam blitzami, blitzami i od czasu do czasu partiami ligowymi. Teraz czas, w którym grałbym prawdopodobnie blitza w ramach walki z nałogiem przeznaczam (bądź też marnuję) na prowadzenie bloga, a ty (o ile ktoś to czyta) na jego czytanie :)

Blitz, pomimo, że z jego graniem walczę wciąż pozostaje i z pewnością pozostanie moją ulubioną formą szachów i z pewnością nigdy całkowicie z niego nie zrezygnuję, próbuję go tylko ograniczyć...