sobota, 11 lutego 2012

Blitz - 3 minutowy nałóg

Blitz - najbardziej widowiskowa forma szachów. To ona obudziła we mnie zainteresowanie tą grą, a teraz stała się moim "nałogiem", od którego chociaż się staram nie mogę się uwolnić. Nałóg jak każdy inny jest groźny lub jak kto woli szkodliwy. Duża ilość granych blitzów o ile nie odbija się na sile mojej gry (przynajmniej tak myślę) to powoduje straty - czasowe. Partia blitza trwa bowiem około 5-6min, a skoro rozgrywam ich około 10-15 dziennie, to około godziny przeznaczam na blitza. Skoro spędzam ten czas na graniu w szachy to chyba wszystko powinno być dobrze...

Problemem jest jednak to, że często gram bezcelowo, od tak nie mam co robić to zagram. Przez to ilość wyraźnie dominuje nad jakością rozgrywanych partii, a co za tym idzie po prostu stoję w miejscu. Skoro tak, to czemu dalej gram te blitzy? Blitz ma jedną podstawową zaletę - jest krótki i nie zależy nam na jego wyniki. Dzięki temu mogę go grać o każdej porze dnia nie obawiając się tego, że zaraz ktoś mi przerwie. (spokój w moim domu można osiągnąć dopiero od godziny 19:00) Tym oto sposobem swoją grę w szachy wypełniam blitzami, blitzami i od czasu do czasu partiami ligowymi. Teraz czas, w którym grałbym prawdopodobnie blitza w ramach walki z nałogiem przeznaczam (bądź też marnuję) na prowadzenie bloga, a ty (o ile ktoś to czyta) na jego czytanie :)

Blitz, pomimo, że z jego graniem walczę wciąż pozostaje i z pewnością pozostanie moją ulubioną formą szachów i z pewnością nigdy całkowicie z niego nie zrezygnuję, próbuję go tylko ograniczyć...





1 komentarz:

  1. Po 20 lub 30 tysiącach blitzów zrozumiesz, że czas ten w większości można oceniać jako czas zmarnowany ;)

    TT ;)

    OdpowiedzUsuń