Problemem jest jednak to, że często gram bezcelowo, od tak nie mam co robić to zagram. Przez to ilość wyraźnie dominuje nad jakością rozgrywanych partii, a co za tym idzie po prostu stoję w miejscu. Skoro tak, to czemu dalej gram te blitzy? Blitz ma jedną podstawową zaletę - jest krótki i nie zależy nam na jego wyniki. Dzięki temu mogę go grać o każdej porze dnia nie obawiając się tego, że zaraz ktoś mi przerwie. (spokój w moim domu można osiągnąć dopiero od godziny 19:00) Tym oto sposobem swoją grę w szachy wypełniam blitzami, blitzami i od czasu do czasu partiami ligowymi. Teraz czas, w którym grałbym prawdopodobnie blitza w ramach walki z nałogiem przeznaczam (bądź też marnuję) na prowadzenie bloga, a ty (o ile ktoś to czyta) na jego czytanie :)
Blitz, pomimo, że z jego graniem walczę wciąż pozostaje i z pewnością pozostanie moją ulubioną formą szachów i z pewnością nigdy całkowicie z niego nie zrezygnuję, próbuję go tylko ograniczyć...
Po 20 lub 30 tysiącach blitzów zrozumiesz, że czas ten w większości można oceniać jako czas zmarnowany ;)
OdpowiedzUsuńTT ;)